Jestę fotografę.

20140116-183834.jpg

Erillek pogromca mitów powraca. Dziś na tapacie temat mocno na czasie, w świetle popularnego instagrama oraz coraz tańszych i dostępnych przeciętym ludziom lustrzanek.
Czyli słów kilka o fotografii.

1. Fotograf naciska tylko guzik. No tak, widzimy kogoś takiego z aparatem w ręku, wydającego nie do końca dla nas zrozumiałe komendy ( zmniejsz mi tą okte i puść garnek na kontre) i wdaje nam się, że ów człówiek slangiem prosi o kawę bez cukru na mleku sojowym. Bycie fotografem nie polaga na byciu na planie. To wielogodzinne, czasem nawet tygodniowe przygotowania do sesji. Poprzedzone wyszukowaniem inspiracji, briefowaniem ludzi oraz nie rzadko własnoręczne szukanie osób, które doprowadzą wizję sesji do końca.

2. Mam lustrzankę – jestem photography. W dobie internetów, coraz tańszych aparatów pólprofesjonalnych oraz ukochanego instagrama fotografem może być każdy. Nie żebym miała kogoś disować specialnie. Ale na serio; zdjęcia koleżanki z góry schodów nie czynią z Ciebie fotografa. A kota, kawę czy żarcie z góry; potrafi nawet średnio ogarnięty goryl sfocić; przy pomocy telefonu. Zdjęcia w parku z psem sąsiadce to też nie nie jest bycie Fotografem. Co najwyżej cykaczem średnio bystrych fotek.

3. Fotograf ogląda non stop gołe baby. Tak jasne, przecież po to się nim staje. By oglądać wszędzie tylko cycki i cycki. Jak wiemy katalogi, kampanie i edytoriale aż ociekają dumnym biustem i nie posiadają innej od jego uwieczniania tematyki. Ludzie, wake up. Akty i jego pochodne to jedna z wielu dziedzin fotografii. Myślicie, że foty pięknych szpilek w magazynach, pysznych dań w artykułach poświęconych przepisom i zapierającym dech w piersiach wnetrzach i domach robią automaty? Tak samo jak zdjęcia z imprez, gal czy wydarzeń sportowych. To też wszystko fotograf.

4. Każdy fotograf ma super sprzęt i własne studio. Tak, ja też lubię literaturę since fiction i również naoglądałam się amerykańskich, jakże realnych, produkcji o tym jak to biedny chlopiec z zenitem staje się Terrym Richardsonem. Rzeczywistość jest bardziej brutalna i super sprzęt na początku jest średniopółkowym aparatem, komputerem po kuzynie wujka oraz studiem w 3m2 własnego wynajmowanego; z pięcioma ziomkami; mieszkania. Własne studio to; na ogól współwynajmowane z różnymi atomami podobnymi do ciebie; miejsce, w które każdy wkłada swoje kilka groszy, żeby móc zrobić jedno zlecenie na miesiąc.

5. Jakbym był fotografe tobym focił codziennie. Naturalnie. Od ósmej do siedemnastej foty, od osiemnastej do północy szybki ogar sesji, tematu, modelki i ludzi na dzień drugi i heja kolejny dzień bycia fotografę staje przede mną otworem. Owszem zdarza się, że ma się zlecenia kilka dni pod rząd. Bywa, że spędza się z aparatem kilka dni non stop. Ale. To jest góra połowa miesiąca. Pozostała część to ogar sesji i co najważniejsze postprodukcja zdjęć. Wybór pięciu z tysiąca, wstępna obróbka, poprawki, layouty, testy druku i ewentualne kolejne poprawki. Niby takie hop siup; ale potem się się podlicza; nie rzadko okazuje się, że więcej czasu zajeły zajęcia wokoło zdjęć niż samo ich wykonanie.

6. Pójdę do szkoły i będę forografę. Zostawiłam to na sam koniec. Panuje powszechne przekonanie iż nie ma takiej rzeczy której nie da się nauczyć. I owszem na takich zajęciach nauczysz się co to migawka, przysłona, głębia ostrości. Być może, przy dobrze dofinansiwanej szkole łykniesz trochę wiedzy z pracy studyjnej, a nawet dotkniesz analoga i ciemni fotograficznej. Jednak w całym tym marketingu „bądź drugim Horowitzem” nie da się wyuczyć jednej rzeczy – patrzenia. Ty możesz wiedzieć czym jest złoty podział, jak działa blenda i na czym polega kadrowanie. Ale to nie sprawi, że zrobisz dobre zdjęcie. Conajwyżej poprawne technicznie. Wrażliwości, specyficznego patrzenia oraz wizji nie da się nauczyć. I nawet najdroższa lustrzanka nie sprawią że z cykacza forek po szkole staniesz się fotografem. Nim się jest w środku. A wiedza to tylko uzupełniacz tego dominującego pierwiastka.

20140116-184603.jpg

20140116-184647.jpg

20140116-184730.jpg
Zdjęcia ze wpisu są autorstwa GrymuzaPHOTOGRAPHY

9 comments

  1. Kinga_oj · 16 stycznia, 2014

    Jak widze foty Grymuzy to tak bardzo chce byc modelka ;p

  2. KAYKA · 17 stycznia, 2014

    Dlatego ja się ograniczam do naciskania guzika przy ustawieniach automatycznych i do słuchania waszych rozmów Z Gajdurem z wyrazem ameby na twarzy. Wolę stać zdecydowania przed obiektywem. Pozdrawiam, Kaja Goryl Sadowska

    • erill · 17 stycznia, 2014

      A tam od razu goryl, nie przesadzajmy :P

  3. Angua · 17 stycznia, 2014

    Ja z trochę innej beczki – wizja OK, ale to już zakłada sesję wyreżyserowaną, z jakimś pomysłem, który się realizuje. Owszem, takie zdjęcia są piękne, ale mnie powalają na kolana tacy fotografowie, którzy potrafią się znaleźć we właściwym miejscu o właściwym czasie i uchwycić ten jeden moment. Może dlatego, że fascynuje mnie fotografia przyrodnicza i reportażowa.
    Trochę tego, o czym mówię, odnajduję na blogu The Sartorialist na zdjeciach z ulicy, ale to, co mnie naprawdę rozpieprza, to np. coś takiego:
    http://www.kafa.fi/pages/the-house-in-the-woods.php

    • erill · 17 stycznia, 2014

      Masz naturalnie rację. Ponieważ jednak najcześciej pracuje przy sesjach właśnie reżyserowanych głównie o nich się wypowiadam. Reportaż znam z zupełnie innej strony, która wiąże się z moją pracą bezpośrednio i nie jest to fotografia. Lubię oglądać pracę reportażystów. Niektórzy robią takie klatki, że aż dech zapiera. Z tym się zdecydowanie trzeba urodzić.
      Ale też uwielbiam tworzyć i pracować przy kreacji czegoś dla tego jest mi to bliższe. I w przykładowych zdjęciach znalazły się głównie te planowane :)

  4. Krystyna Bałakier · 17 stycznia, 2014

    Dobrze, że o tym napisałaś. Wielu osobom wydaje się, że są fotografami, bo znają technikę robienia zdjęć, nie mają jednak polotu i pomysłu na ich zrobienie. Moim zdaniem nie wystarczy być w tym fachu rzemieślnikiem /nawet świetnym/, trzeba być przede wszystkim artystą i to utalentowanym.Serdecznie pozdrawiam.

    • erill · 17 stycznia, 2014

      Dokładnie tak :))

  5. Nana · 19 stycznia, 2014

    Strasznie fajny tekst. Lekko zgryźliwy, ironiczny, okropnie inteligentny – w sam raz dla mnie ;)
    Mnie śmieszą latające po mieście szesnastki. Jedna z jakąś lustrzanką – pani fotograf – jakaś kasia photography i jej modelka – szafiarka – szafa przyjaciółki kasi. I obie są uważają się za artystki. Tworzą sztukę. Przez wielkie „S”. Najlepiej na torach. Bo zdjęcia na torach są mega artystyczne.

    Można kupić kurs, można kupić świetny sprzęt, ale talentu i artystycznego zacięcia się nie kupi.
    Pozdrawiam

  6. Pingback: 4 RZECZY, KTÓRE ZMIENIAJĄ | ERILL

Dodaj komentarz