Jest piąta rano. Jak zawsze nie spakowałam się odpowiednio wcześnie. A bo to sklejka, a bo to kolorek, a bo to czas z przyjaciółmi. Jakoś tak wyszło. Trudno, wyśpię się jak dojedziemy na miejsce. Byle tylko oczy dały radę pokierować i wytrwać te około siedem godzin.
Z dwunastej robi się trzynasta trzydzieści. Jest piątek przed majówką. Pierwszy wypadek natykamy już we Wrocławiu. To jeden z czterech na które natkniemy na trasie do Wetliny. Kolejny jest chwilę po wjeździe na A4. Taki urok tej autostrady, na niej zawsze się coś dzieje. Po objeździe docieramy do Katowic po 4 godzinach zamiast po dwóch. Już wiemy, że ta podróż potrwa. Read More