JESTEM NASTOLATKĄ

ERILLEK_280-1 I nie dlatego, że chodzę w bluzie w kucyki pony, ani nawet nie dlatego, że moja kosmetyczna też jest w ten print i nie posiadam zwykłych, basicowych odzieży wierzchnich.
Poza czymś totalnie odjechanym.

Nie chodzi też o to, że wzdycham tęsknie do plecaka w pluszowego jednorożca, na moim profilowym dumnie prezentuje się czapka z Artemisem, a także jeżdżę nocą na diskodesce.
Kto nie wie o co chodzi, zapraszam na mój instagram.

Bardziej o to, iż jako istota na wskroś przesiąknięta nostalgią i tęsknym spojrzeniem omiatająca zdjęcia i pamiętniki z okresu adolestencji, dużo żywiej u mnie pracują obrazki z tamtego czasu, niż z jakiegokolwiek innego.

Co jest o tyle intrygujące iż w zasadzie moje życie nastoletnie nie tylko nie było specjalnie ciekawe, ale rzekłabym, że dość zahukane.
Nudne, pozbawione imprez, wyjazdów i bardzo silnie skupione na wewnętrznych przeżyciach.
Skrupulatnie spisywanych w pamiętniczkach, a jakże.IMG_20150918_031951-01

Wiedzieć Wam trzeba iż Erillek nim stał się Erillkowym Erillkiem był nieśmiałym, zakompleksionym i bojącym się cokolwiek powiedzieć głośno Erillkiem.

Nie do uwierzenia, patrząc na to jak pyskata jestem obecnie.

Powracając jednak do meritum mej wypowiedzi.

Do tej pory wnosiłam iż; z uwagi na swoje dość introwertyczne korzenie i tendencje do intensywnego przeżywania emocji, a także dokumentowanie ich wielokolorowymi atramentami; jestem w zasadzie ewenementem.
Ot w człowieku najwidoczniej tkwi potrzeba poczucia się wyjątkowo na tle innych.

Jakież było me zdumienie gdy okazało się, że w zasadzie z kim w jakim wieku nie rozmawiam i on okres nastolęctwa wspomina najintensywniej.
Dla mnie to tym dziwniejsze; iż to w okresie tuż po nim zwiedziłam większy kawał świata, poszerzyłam swoje horyzonty, poznałam ludzi wielu krajów, kontynentów a także i kultur.
W skrócie ujmując jest co pamiętać bo było na bogato.IMG_6029 copy

Mimo to uczucie zawodu czy zawstydzenia gdy widziałam na korytarzu swojego liceum chłopaka z trzeciej klasy – sama będąc w ledwie pierwszej – jest we mnie bardzo żywe.
Nie tak jak przeżywanie na przykład pysznej porannej kawy i wspólnego śniadania.
Ale jakoś tak totalnie absurdalnie to wspomnienie jest wyraźnie.
Podobnie jak twarze koleżanek z klasy, niektóre ich słowa czy moje uczucia względem nich.

Tak na ten przykład, również uczucie urazy – czy to wobec nauczyciela, który nie traktował fair; czy tez wobec tego, iż ja sama zachowałam się nie w porządku – również są bardzo intensywne.

Pamiętam przeżywanie swojej pierwszej sympatii, szum w uszach gdy dotknął mojej ręki i w ogóle ogrom jakichś randomowych sytuacji sprzed 20 lat a czasem nie pamiętam co robiłam trzy dni temu.

I tak się zastanawiam w wolnych chwilach – a nie mam ich jakoś spektakularnie wiele – czy to przypadkiem nie jest tak, że w tym czasie człowiek po prostu to wszystko tak cholernie silnie przeżywał.

Życie odczuwało się intensywne, mocno i w bardzo spolaryzowany sposób. Trudno było się zdobyć na jakąś dogłębną logiczną analizę, bo wszystkim rządziły wylewające się po głębokie trzewia – emocje.

A może to jakaś taka tęsknota za tym, że w zasadzie mniej było można; ale za równie mniej było trzeba odpowiadać..?

3 comments

  1. cienclub · 18 września, 2015

    o kurcze…dużo się tego nazbierało :)

  2. Ola · 25 września, 2015

    Ale pamiętniki <3

  3. Piotr G. · 14 października, 2015

    Ja odnośnie wspomnień. Pamięć jest jak magazyn, tak? Magazyn Informacji, wspomnień, danych, obrazów, dźwięków, odczuć. Pewne z tych rzeczy pamiętamy w zasadzie cały czas, niektóre pamiętamy często, inne rzadziej, a inne w ogóle przestaliśmy wspominać. Ale, ale. One tam ciągle są. Wszystkie rzeczy, które wrzuciliśmy do pamięci długotrwałej, mogły wyblaknąć i zaniknąć, ale wciąż są, pod grubym kurzem. Piszę o tym dlatego tylko, że kiedyś, przypadkiem, udało mi się pewne z tych rzeczy odkurzyć na krótką chwilę. Był u mnie i brata kolega, przyniósł pewną zieloną używkę pochodzenia naturalnego, którą rytualnie popalaliśmy. Położyłem się na łóżku, przysłoniłem oczy przed światłem lampy i zacząłem widzieć. Nagle te zakurzone od wielu lat sprawy w moim magazynie powstały na nogi, wzbijając tumany kurzu. I to co odczułem, gdy to się stało, było jednym z najpiękniejszych odczuć kiedykolwiek przeze mnie przeżytych. Widziałem obrazy, kształty, czułem zapachy i smaki, słyszałem dźwięki, wszystko to z mojego życia i przewijało się w szalonym tempie w mojej głowie, a ja nie mogłem tego zatrzymać. I wcale się nie starałem, tylko wczułem się w tą chwilę. Chciałem to przeżyć potem jeszcze raz, ale żadna inna partia tej używki nie dała mi już takiego pięknego haju. Trwało to może kilka minut. Ponoć są takie używki, które pozwalają ci słyszeć obraz albo zapach, albo czuć dźwięk czy obraz, kompletne pomieszanie zmysłów, bo coś tam się w mózgu naszym ciekawego dzieje, co znacząco poszerza naszą percepcję organoleptyczną. Przeżyłaś coś podobnego kiedyś? Chciałabyś?
    Pozdrawiam :)

Dodaj komentarz